sobota, 17 grudnia 2011

Struś Pędziwiatr

Jeden piątkowy wieczór w miesiącu Kosmita przeznacza na obcowanie z kulturą wysoką. Zakłada białą koszulę, krawat z logo szkoły, marynarkę, psika tu i tam, poprawia grzywkę i każe się wieźć do Filharmonii. Po pierwszym „seansie” szczególnych zachwytów nie było (Mozart trochę słabo się rozkręcał), po kolejnym okazał zadowolenie i zaczął nawet studiować dołączoną broszurkę informacyjną.

Widać klasyka wymaga odpowiedniego opakowania, bo gdy w domu lub samochodzie ustawię radio na filharmonijne klimaty, Kosmita jak mantrę powtarza, że tego słuchać się nie da i mam założyć słuchawki, a nie katować go podobnymi dźwiękami.

Cykl koncertów dla młodzieży to jedna z wielu akcji i atrakcji, w które włączył się bez zastanowienia. Karnet był w atrakcyjnej cenie to Kosmita skorzystał. Są też bilety na mecze piłkarskie, wycieczki, konkursy, wystawy, akcje charytatywne, robienie gazetek, plakatów…

Kosmita się ekscytuje, deklaruje, snuje wizje i plany.

Zapał osiąga apogeum na etapie podejmowania zobowiązania. Gdy przychodzi do realizacji, chęci drastycznie maleją i wtedy wkracza zespół zadaniowy w postaci taniej rodzicielskiej siły roboczej.

Tata Kosmity zajmuje się pracami graficznymi, ja dłubię teksty. Wyrabiamy 150% normy, gdy dziecię o 22.00 oświadcza, że nazajutrz musi mieć gotowy bardzo ważny projekt. Rankiem w napięciu obserwujemy reakcję. Zwykle podziwia naszą efektywność i już wiem, że możemy liczyć na kolejne zlecenie i anonimowy udział w jego sukcesie.

***

Kosmita jest istotą ze wszech miar uspołecznioną. Lubi bywać, szybko łapie kontakt – wiek i płeć są bez znaczenia – znajdzie wspólny język z każdym i o każdej porze (bywa, że te kontakty zagadują do mnie na ulicy przyjaźnie, powodując gwałtowne tarcia zwojów mózgowych, bo nijak nie mogę skojarzyć kto zacz)

Listę zapisanych numerów w komórce ma trzy razy dłuższą od mojej.

Pęd Kosmity do poszukiwania, eksperymentowania, zgłębiania różnych aspektów egzystencji i przebywania w ludzkich skupiskach trudno okiełznać. Jest nienasycony, ciągle planuje nowe atrakcje i martwi się, czy aby nie będzie się nudził.

Grafik weekendowy najczęściej bywa wypełniony tak, że mysz się nie prześlizgnie. A ja robię za kierowcę: zwarta, czujna i gotowa. Z komórką przy uchu, bo za sprawą nieprzewidzianych okoliczności może nastąpić zmiana scenariusza.

Ostatnio zaczęłam się buntować i nieśmiało sugerować, że może by tak wcześniej uzgadniał z nami te eskapady. Bo możemy mieć inne plany na przykład. Kosmita znalazł na to sposób i obwieszcza, stosując nową taktykę:

- Pamiętasz jak ci mówiłem…

- Nie, nic nie mówiłeś.

- No jak to, naprawdę zaczynam się o ciebie martwić. Wiedziałaś dużo wcześniej i się zgodziłaś, a teraz zmieniasz zdanie. No jakie masz argumenty, jakie?

Rozważam założenie elektronicznego szpiega, który będzie rejestrował nasze rozmowy. Ale jak znam Kosmitę to i tak nie będzie żaden dowód mojej poczytalności. Pójdzie w zaparte i stwierdzi, że nagrania zostały sfingowane, a to na pewno nie jego głos.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz