wtorek, 31 stycznia 2012
Sekretna Edukacja Komputerowo-Szkolna
niedziela, 29 stycznia 2012
Movimento
W przypływie weny uziemiony Kosmita drze gazety, gniecie, rzuca nimi do wyimaginowanego celu, temperuje do cna ołówki, energicznie zarysowuje kartki, które wyrzucam profilaktycznie, żeby nie wpadły w łapy jakiegoś domorosłego psychologa ;)
Gdy był młodszy, uczyliśmy się dynamicznie: rysowałam mapy na wielkich kartkach, pisałam daty na karteluszkach, a on przekładał, dopasowywał, łączył.
Dziś sieje spustoszenie wśród artykułów papierniczo-biurowych, nie pogardzi też elektroniką. Nie zliczę, ile nowiutkich piór, długopisów i innych niewinnych przedmiotów skończyło marnie podczas przyswajania wiedzy. Destrukcyjna kreatywność Kosmity nie zna granic.
piątek, 27 stycznia 2012
Jedenaście poniżej zera
czwartek, 26 stycznia 2012
Koniec świata
wtorek, 24 stycznia 2012
Kuchenne rewolucje
Lubię te jego kuchenne zapędy. Gdy pierwszy raz zrobił sam naleśniki, pękałam z dumy. Potem z piekarnika zaczęły wyjeżdżać ciastka wszelakie, szarlotki, brownie…
Kosmita z upodobaniem eksperymentuje, zamaszyście miesza, bezlitośnie wykorzystuje kuchenne utensylia, wymyśla zagadki dla kubków smakowych, prowokując je do nadludzkich wysiłków.
Próbuje, doświadcza, analizuje. Poluje na przepisy. Tworzy szokujące połączenia. Masakruje żelowe misie, czyniąc je składnikiem kolorowych koktajli.
Najważniejszym testerem tych wyczynów jest tata Kosmity. Tak. W kuchni obaj rządzą niepodzielnie. Uczą się od siebie nawzajem, inspirują, spierają i karmią jedyną w domu kobietę.
Ku mojej rozpaczy mają gust tradycyjny – czyli świński, znaczy schabowy. Ja jestem kwadransowym kucharzem, nie robię nic, czego przygotowanie wymaga więcej czasu. A mężczyźni obierają, podsmażają, zagęszczają, a potem urządzają wielkie żarcie.
Zachwycająca jest ta ich kuchenna wirtuozeria, odwaga eksperymentowania, twórcze interpretacje nawet najprostszych, żeby nie powiedzieć banalnych dań.